Blog > Komentarze do wpisu
Zwiedzając Tajlandię
Zbiór opowiadań młodego tajskiego pisarza opowiada o zwykłych rzeczach: o konflikcie pokoleń, o biedzie, o młodzieńczej miłości, o desperacji ojca, który nie może utrzymać rodziny. Historie te osadzone są jednak w realiach kraju, który mało znamy, w kraju zalanym przez turystów, którzy przywożą ze sobą pieniądze, ale także hałas, brak kultury i obce, dziwne obyczaje. Turystów, którzy rozkochują w sobie miejscowe dziewczyny, aby następnie je zostawić z dzieckiem, którego skóra jest nieco bielsza. "Dupy i słonie. Tylko o to im chodzi", mówi jedna z nich. "Dajesz im historię, świątynie, pagody, taniec tradycyjny, pływające targowiska, rybne curry, tapiokę, przędzalnie jedwabiu, a oni jak banda dzikusów interesują się tylko ujeżdżaniem słoni i ślinią na widok dziewczyn, a w przerwach półżywi leżą na plaży i hodują raka skóry." Swoją drogą, ciekawie czytało się to właśnie teraz, gdy za tydzień będę w Tajlandii. W innym opowiadaniu poznajemy mieszane małżeństwo. Gdy mąż Amerykanin na festynie wychodzi na parkiet, aby zatańczyć ze swoją tajską żoną, ludzie spoglądają na nich wrogo, a nawet spluwają - biorą kobietę za prostytutkę. Ciekawe jest też opowiadanie o uchodźcach z Kambodży. Ich obecność wywołuje niechęć, a nawet nienawiść, nie mniejszą niż obecność uchodźców z Afryki w niektórych regionach Europy... Rattawut Lapcharoensap opisuje to wszystko bardzo plastycznie i emocjonalnie, a zarazem zwięźle. Jego opowiadania wciągają od pierwszych linijek. Znienacka lądujemy w środku czyjegoś życia, i z miejsca zaczynamy odczuwać z tą osobą więź. Czasem po przeczytaniu całej powieści nie udaje mi się polubić bohatera lub chociaż poczuć z nim związanym, podczas gdy tutaj każde krótkie opowiadanie taką sympatię, a także empatię, wywołuje. Moje jedyne zastrzeżenie skierowane jest do wydawcy. Nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby nie recenzje z innych blogów. Pamiętam, że dawno temu oglądałam ją w księgarni, ale ponura i dziwna okładka oraz sugerujący depresyjną zawartość tytuł skutecznie mnie odstraszyły. Nie wiem, dlaczego polski wydawca nie zdecydował się na zachowanie tytułu angielskiego - "Zwiedzanie", moim zdaniem znacznie lepiej pasującego do zawartości książki. Angielskie słowo "sightseeing" znakomicie komponuje się ze słowami narratora jednego z opowiadań: "Ziemia jest cyrkową liną, po której pędzi nasz pociąg. Mówią, że za sto lat nic z tego nie zostanie i że morza uniosą się nad ten skrawek ziemi(...) Nie dowierzam tym prognozom, bo nie wierzę w nic, czego nie mogę zobaczyć." Moja ocena: 5/6 środa, 19 sierpnia 2009, padma
TrackBack
Komentarze
marigolden
2009/08/19 10:21:51
Padmo, mam podobne odczucia - okładka i tytuł zniechęcają, recenzje pociągają. Chyba pozwolę Twojej recenzji przeważyć szalę.
2009/08/19 11:36:07
Ha, ja tez juz przeczytalam i napisalam recenzje, ale jeszcze jej nie umiescilam na blogu. Podobnie jak Ty jestem pod wrazeniem, moim zdaniem to znakomity debiut, lepszy od niejednej ksiazki uznanych juz pisarzy.
I tez nie rozumiem okladki i tytulu! Angielskie i amerykanskie wydania maja kolorowe, weselsze okladki, a polski wydawca jakby chcial upodobnic ten zbior do reportazy Tochmana - tak mi pasuje stylistyka okladki i tytul. Niekoniecznie zniechecaja, ale obiecuja cos innego niz czytelnik znajdzie w opowiadaniach. Macie juz opracowana jako tako trase podrozy? 2009/08/19 12:02:18
marigolden - na plus może też przeważyć cena - 19.90 w taniej książce, myślę, że warto zaryzykować:)
chihiro - w takim razie czekam niecierpliwie na Twoją recenzję! Ta okładka jest częścią całej serii, w której są też na przykład opowiadania z Korei i powieść japońska, nie wiem, czemu akurat taką stylistykę wybrano. Trasę mamy już opracowaną, nawet dość dokładnie (dokłądniej niż przed jakimkolwiek innym wyjazdem);) Całośc jest już tutaj: campeones.blox.pl/2009/08/Plan.html A w skrócie: Z Bangkoku jedziemy do Kambodży, do Angkor Wat. Stamtąd przez Phnom Penh płyniemy Mekongiem do Wietnamu. W Wietnamie zwiedzamy Sajgon i Hanoi, oraz jedziemy na północ w góry. Potem powrót do Bangkoku i kilka dni na jakiejś pełnej turystów, ale rajskiej wyspie. Na więcej niestety tym razem nie starczy czasu:( 2009/08/19 12:18:37
Zaciekawiła mnie ta książka, tym bardziej, że nie czytałam nic tajskiego. W ogóle mało orientuję się w tamtych rejonach, chociaż kiedyś chciałabym i tam się wybrać. Jednocześnie więc zaglądam na Twój blog podróżniczy, jak miło poczytać o dalekich wyjazdach, gdy akurat siedzi się w domu :)
2009/08/19 12:21:45
Boski, po prostu boski plan! Ach, z jaka rozkosza bym do was dolaczyla! Zazdroszcze Phnom Penh, bo wciaz slucham muzyki kambodzansko-amerykanskiej i jedna z piosenek zaczyna sie "You live in Phnom Penh". Jesli masz ochote posluchaj sobie na Myspace albo na Youtube, zespol nazywa sie Dengue Fever (a wspomniana piosenka "Tiger Phone Card").
2009/08/19 13:04:19
e.milia - mam nadzieję, że się kiedyś na taki wyjazd wybierzesz, ale uważaj - Azja bardzo wciąga;)
chihiro - fajna piosenka, siedzę teraz i słucham innych ich piosenek. Bardzo podoba mi się "Sleepwalking through the Mekong", jest chyba po khmersku, oryginalnie brzmi ten język. Ciekawa jestem, czy da się kupić ich płytę w Kambodży! Dołącz:) Dzisiaj bilet (na nasz samolot nawet jeszcze są), jutro wiza do Wietnamu i w przyszłym tygodniu spotykamy się na lotnisku Suvarnabhumi;) 2009/08/19 14:15:25
Hi hi, gdyby to tylko ode mnie zalezalo, juz bym stala w kolejce po wize :) Tymczasem w sobote jade do Berlina na kilka dni, malo spektakularny wyjazd, ale zawsze zmiana.
W Wielkiej Brytanii mozna bez problemu kupic dwie ich plyty (ja mam tylko te pierwsza na razie), dawali tu nawet koncerty, ale za pierwszym razem, gdy tu byli, nie znalam ich, a za drugim bylam w podrozy. Wlasnie sprawdzilam i ich pierwsza plyta "Venus on Earth" dostepna jest tez w Empiku. Mnie sie tez te piosenki po khmersku bardzo podobaja :) 2009/08/19 16:09:12
Faktycznie polska okładka bardzo nieciekwa. Niemiecka aż przyciąga słońcem i błękitem. Cieszę się, że Ci się podobało:)
2009/08/19 23:17:15
Oj, muszę jak najszybciej sięgnąc po tą książkę! Zwłaszcza, że Tajlandii już jakiś czas mnie ciągnie i znam ją z cudownych opowieści mojego męża, który w niej był dwa razy. W najbliższym czasie bezpośrednio nie wybiorę się do niej, więc chociaż z przyjemnością poczytam! Dzięki za polecenie.
2009/08/20 20:03:09
Zaledwie wczoraj zajrzałam do miasta książek i przeczytałam rekomendację tego zbiorku, a dziś juz jestem szczęśliwą jego posiadaczką:-) Chyba potwierdzeniem dla Twojej uwagi dla niewłaściwie dobranej okładki jest fakt, że książkę kupiłam za 3,5zł w taniej księgarni... Pewnie się nie sprzedawała w "drogich księgarniach", szata graficzna faktycznie sugeruje zupełnie inny klimat. Przeczytałam własnie pierwsze kilka stron i zostałam wciągnięta, już teraz mogę powiedzieć, że ksiązka warta jest więcej, niż 3,5zł.
2009/08/21 11:12:45
Książkę na pewno przeczytam :) Szkoda, że okładka taka depresyjna, ale i tak mogło być gorzej... O podróży będę czytać, zapowiada się fantastycznie!
2009/08/21 16:44:09
Padmo, udaje wyprawy! Zapowiada sie wspaniale (podejrzalam Twoja trase). Bawcie sie dobrze i do zobaczenia (mam nadzieje) we wrzesniu/pazdzeirniku! Ja tez znikam :)
2009/08/23 13:25:59
Ten zbiór opowiadań jest niesamowity - czytałam go przed kilkoma miesiącami i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jednak ja tu gadu, gadu... Padmo, udanej wyprawy! Link do bloga podróżniczego zapisany, będę śledzić wasze przygody w Azji! :)
|
Miasto Książek on Facebook
![]() |